|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

256
Durango #13 - Bez litości [2017]
Nie masz tej pozycji?!
KUP JĄ W
KOMIKSIARNIA
za 34,2 zł!
seria / numer:
Durango #13
tytuł:
Bez litości
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
A4
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
miękka
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
48
wydawca polski / rok wydania:
Elemental 2017
wydawca oryginału:
cena:
38,00 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [1]:

Historie w klimatach westernowych przez ostatni wiek sprawiały poważne kłopoty czytelnikom, widzom, a nawet komiksiarzom. Ile można czytać, albo oglądać zagubione i spalone słońcem amerykańskie pustkowia Dzikiego Zachodu, w których rządzą twarde prawa silniejszego? Yippee-I-Yay Yeej! Ile można czytać i oglądać o pojedynkach rewolwerowców, o napadach na bank i o walkach z Indianami, albo Meksykanami? Hmm, po przemyśleniu odpowiedź brzmi jednoznacznie - można! Parafrazując pewnego znawcę : „Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Yippee-I-Yay Yeej!”, a szczególnie, gdy chodzi o wydawany od 2014 roku na naszym rynku przez znakomite wydawnictwo Elemental serial „Durango”, którego pomysłodawcą - autorem scenariusza i rysunków jest belg Yves Swolfs.

Aczkolwiek trzynasty tom tej serii pt. „Bez litości” jest zarazem ostatnią częścią wykonaną w całości przez niego, gdyż kolejne trzy zostały (do jego scenopisu) narysowane przez Terrego Giroda, a ostatnia opublikowana w 2016 roku przez Ricciardio „IKO” Giussepe. Jest to właściwy moment, aby krótko podsumować dotychczasowe ukochane westernowe dziecko i swoiste opus magnum Yvesa Swolfsa. Artysty obecnie bardzo dojrzałego, który właśnie od tego serialu (w 1980 roku zeszytem pt. „Psy zdychają zimą”) rozpoczął swoją wielką międzynarodową karierę. W tym miejscy trzeba nadmienić iż Yves Swolfs był niezłym ryzykantem, gdyż on na przekór wszystkim, gdy inni odchodzili od westernów, konsekwentnie tworzył kolejne części opowieści o zielonookim cowboyu.

Przez trzynaście odcinków dostajesz czytelniczko i czytelniku opowieść drogi pewnego szwendającego się po Dzikim Zachodzie rewolwerowca. Durango przemierza wielkie przestrzenie od Stanów na Północy, po Colorado, a w swoich pościgach zahaczył nie jeden raz o Texas, nawet o Meksyk. Yippee-I-Yay Yeej!

Durango jest łowcą głów i ściga bandytów do samego końca, choć czasem sam staje się ich zwierzyną. Co rusz trafia na rożne indywidua, nawet na nieuczciwych stróżów prawa. Durango nie pozwala na samosądy, lecz czasem improwizuje impulsywnie i chaotycznie, lecz potrafi działać rozważnie, wtedy planuje wszystko z zegarmistrzowską precyzją. Ma w sobie wiele moralności, ale i bezwzględności. Parafrazując jednego z pobocznych chojraków z komiksowej opowieści : „Yippee-I-Yay Yeej! Durango jest jak puma, zawsze podąża własną ścieżką”.

Świat pokazany w tym westernowym serialu nie jest czarny, lub biały. Tu każdy ma coś na uszami, nawet główny bohater nie jest krystalicznie czysty. Poruszasz się czytelniczko i czytelniku w swoistych zaułkach i brudach tego czasu, jak w klimatach serialu „Hell on Wheels”, a zarazem w duchu popkulturowej mitologii Stanów Zjednoczonych końca XIX wieku. Choć krajobraz się zmienia, to schemat postępowania Durango jest stały. Jedna osoba uzna to za minus, ja uważam za plus! Durango działa mechanicznie, lecz nie jest bierny! Aczkolwiek to co go wyróżnia od tysiąca innych popkulturowych westernowych postaci, to jego specyficznie zobrazowana (bitna) charyzma. Ten swoisty „szarm” odrobinę podobny do postaci Williama "Bill" Munny, a granego przez Clinta Eastwooda, a jednak taki inny. Durango przekracza pewne kulturowe granice i potrafi niejednokrotnie (jak na stronie trzydziestej „Bez litości”) uderzyć!

Drugim wyróżnikiem jest jego unikatowa broń. Pojawiła się ona już w pierwszej części, gdy został ciężko raniony, w tym w ręce. Durango nie radził sobie z koltami, a miał potężnych wrogów na karu, a później musiał jakoś zarabiać na życie. Yippee-I-Yay Yeej! Na szczęście los dał mu szansę zdobycia niezwykłego, nawet jak na tamte czasy pistoletu.

Mauser C96 był projektem opracowanym już w 1893 roku, przez pracowników niemieckiej fabryki Mausera - braci: Friedricha, Fidela i Josefa Feederle, z których Fidel był szefem działu konstrukcyjnego. Ta broń do dziś uchodzi za pierwszy udany model pistoletu samopowtarzalnego, ale przede wszystkim cechowała się wyśmienitą celnością, zaś w magazynku można było zmieścić, aż dziesięć nabojów. Z dużym prawdopodobieństwem nasz Durango, gdyby żył w tych czasach, miałby szansę zdobycia go na „Cesarskich Niemieckich Doradcach Wojskowych”, którzy kręcili się przy dyktatorze Meksyku José de la Cruz Porfirio Díaz Mori. Niemiaszki po zdobyciu na Oceanii Nowej Gwinei, szukali już miejsca na nową kolonię w Ameryce Północnej i Środkowej. W tym miejscu jeszcze jedna mini ciekawostka. Owa broń była wzorem dla blastera DL44 w Star Warsach, a w serialu o „Czterech pancernych i psie” ulubionym pistoletem Janka Kosa.

Wracając do clou. Do pewnego momentu opowieść zaprezentowana w poszczególnych odcinkach Durango oparta była wyłącznie na schemacie pokazywania przygód samotnego cowboya łowcy głów i rewolwerowca, ale od części jedenastej „Colorado” oraz dwunastej „Dziedziczka” w życie naszego zielonookiego wtargnęła córka właściciela kopalni i miasteczka Nortonville. Zakochana w nim Celia Norton, a którą on nie jeden raz uratował, pragnęła z nim ułożyć sobie życie, ale nasz chojrak miał inne zamiary i plany. Takiego gościa i drapieżnika jak Durango nie utrzyma się w klatce domu. Yippee-I-Yay Yeej! Właśnie ruszył na szlak!

W najnowsza części (pt. „Bez litości”) ściga szefa gangu „Amatorów Świerzego Mięsa” niejakiego Louie Holediggera. Ucieka on przed Durango, co rusz stosując kolejne fortele, ale zarazem ciągle popełnia zbrodnie. Ktokolwiek stanie na jego drodze ginie. Jeśli tafii na rancho – zabije wszystkich mieszkańców, jeśli spotkasz go w drodze zabije i ciebie i ciebie i także ciebie. „Tia” (jasne).

Holedigger jest wrednym, przebiegłym, bezwzględny psychopatą i otoczonym równie chorymi i bez zasad kompanami. Durango wie, iż ten typ ma nieźle powalone we łbie, ale rusza za nim w pościg. Tym razem nie będzie to prosta strzelanina, a potem łatwa kasa, ale ostra pierepałka z workiem kolejnych trupów, kłopotów z Indianami w tle i z dziwacznym szeryfem. Yippee-I-Yay Yeej!

Czytelniczko i czytelniku po lekturze najnowszej części uderzy Cię, jak obuch siekiery w głowę, jej brutalność. W tym komiksie akcja mknie pełną parą, a równocześnie trup ściele się gęsto. Postać przeciwnika głównego bohatera jest nacechowana zezwierzęceniem, a jego czyny mrożą krew w żyłach, zaś Durango (po raz kolejny) niczym jeździec na białym koniu pojawia i stara się rozwiązać sprawę. Na pewno nie jeden raz widziałaś/widziałeś podobne schematy fabularne, gdyż są nader często używane vel nie skomplikowane i oparte na motywie drogi. Aczkolwiek poza ramą codzienności są właśnie sceny namalowane przez Swolfsa. Budują one wyjątkowy nastrój mrocznych czasów w Stanach Zjednoczonych Ameryki końca XIX wieku, ale i uczciwie sprawę stawiając czerpią w warstwie wizualnej, czasem nawiązują, a niekiedy są odbitkami filmowych spaghetti westernów Sergia Corbucciego i Sergio Leone. Pierwszy przykład z brzegu. Zwróć uwagę, iż postać Durango jest takim miksem i obrazem postaci granej przez Jean-Louis Trintignanta z profilem Clinta Eastwooda. Do tego jeszcze co pewien czas pojawiające się namalowane w komiksie sceny, tzn. są wypisz i wymaluj, jakby wycięte z kadru westernu (Pewnego razu na Dzikim Zachodzie, Dobry, zły i brzydki, Człowiek zwany Ciszą).

Po tych trzynastu zeszytach można jeszcze doszukać się jednej delikatnej filmowej nuty inspiracyjnej belgijskiego artysty, a mianowicie westernami Sama Peckinpaha. W komiksach też wszystko przedstawiono z energią i na wielkich odległościach, a jeszcze w postaciach antyheroicznie, lecz z całą malowniczą w grafice w pierwszym tle brutalnością, a w drugim planie z rozmachem i surowym pięknem krajobrazu. Bez kozery, ale charakterystyczne prace Yvesa Swolfsa pierwszorzędnie stylistycznie pasują do westernu. Wielka szkoda, iż z powodu innych projektów zrezygnował z dalszego malowania Durango, gdyż jego symptomatyczna maniera jest bardzo obrazowa. Nastrój nadbudowuje także mimika ukazana na twarzach negatywnych i niegodziwych postaci, a znaną np. z serialowego horroru „Książę nocy”. Autor świetnie czuje się w tej werystycznej stylistyce, a jego dynamiczna kreska i mocno budowana na brązach kolorystyka jest lekka i miła dla oczu.

Podsumowując! Oceniany zeszyt „Durango” (wraz z poprzednimi) wpisuje się w klasykę komiksowego westernu. Tak, jest sztampowy! Jest przewidywalny! Jest czytadłem! Jednakże nie zawsze trzeba czytać i oglądać ambitne i artystyczne publikacje, aby dobrze bawić się przy lekturze (szczególnie na wakacjach).

Jeśli do tej pory nie znasz tej serii, to nie zwlekaj i koniecznie nadrób, gdyż zaaranżowana przez Yvesa Swolfsa przygodowa wizja życia na ociekającym kurzem, whiskey i posoką Dzikim Zachodzie, gdzie prym wiedzie nasz zielonooki rewolwerowiec i jego Mauser C96, będzie dla ciebie i ciebie, a także ciebie, dłuższa chwilą wyjątkowo dobrego, a wręcz świetnego relaksu. Yippee-I-Yay Yeej!

Polecam! 

autor recenzji:
Dariusz Cybulski
07.07.2017, 21:00

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[440]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[999]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2351]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 4700792
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 4700792