|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

341
Mistrzowie Komiksu. Nowa kolekcja #66: Corto Maltese #2 - Pod znakiem Koziorożca [2017]
Nie masz tej pozycji?!
KUP JĄ W
KOMIKSIARNIA
za 71,99 zł!
seria / numer:
tytuł:
Pod znakiem Koziorożca
cykl / numer:
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
215 x 285 mm
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
twarda
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
136
wydawca polski / rok wydania:
Egmont 2017
wydawca oryginału:
cena:
79,99 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [2]:
Po pierwszym znakomitym tomie przygód marynarza melancholika obdarzonego ogromnym sarkastycznym poczuciem humoru zwanego Corto Maltese – już pięćdziesięcioletniego bohatera serii komiksów o tym samym tytule, autorstwa mistrza Hugona Pratta, czas na ocenę kolejnego tomu. Jak prezentuje się w szczegółach? Zapraszam do lektury.

Drugi tom pt. „Pod znakiem Koziorożca” jest swoistą kontynuacją zakręconych i czasem zabawnych pierepałek naszego chojraka. Aczkolwiek tym razem ze względu na specyfikę pierwodruku w magazynach włoskich i francuskich na przełomie 1967-1970 roku jest zbiorem jakby zamkniętych w ramy zeszytu, aż sześciu opowiastek, z których pięć jest ściśle związanych ze sobą fabułą („Tajemnica Tristiana Bantama”, „Spotkanie w Bahii”, „Samba z Celnym Okiem”, „Orzeł w Brazylii”, „Porozmawiajmy o sławnych piratach”), a ostatni szósty pt. „Wszystko przez mewę” rozpoczyna nowy rozdział w życiu Corta. Rozdział, który po zakończeniu lektury spowoduje dodatkowy głód na jak najszybsze zapoznanie się z kolejnymi tomami opowieści o Corto Maltese. „Hej ho! Na umrzyka skrzyni tkwi butelka rumu, hej ho - resztę czort uczyni i butelka rumu!” - posłuchaj więc, czytelniczko i czytelniku o Corto morskich opowieści!

Seria o marynarzu włóczędze i romantycznym awanturniku Corto Maltese rozgrywa się w różnych częściach świata, lecz tym razem mistrz Pratt zabrał nas, ze swoim bohaterem w rejon Gujany Holenderskiej. Trwa pierwsza Wojna Światowa, a nasz kapitan Corto skrył się w Paramaribo.

Skrył się tam po poprzednich intensywnych rozgrywkach, gdzie musiał lawirować pomiędzy Aliantami, a Niemcami, a do tego jeszcze musiał ratować dwójkę młodych ludzi przed chciwością kamrata pirata Rasputina, z którym współdziałał dla tajemniczego „Mnicha”. Tak więc, akcja najnowszej odsłony („Pod znakiem Koziorożca”) rozpoczyna się w w kolonii należącej do Holendrów, gdzie nasz zuch chce (po cichutku i przy szklaneczce rumu oraz z gromadą do wypalenia „fajek”) przeczekać wojenne i osobiste zawirowania. Teoretycznie jego piracka historia z rejonów Oceanii miała go tu nie dogonić, ale los po raz kolejny zdecydował inaczej!

Z nowo poznanym profesorem Steinerem został poproszony przez młodego chłopaka (syna zmarłego londyńskiego potentata handlowego) Tristiana Bantama o pomoc w odszyfrowaniu pewnego dokumentu związanego (także) z tajemniczą cywilizacją „Mu”. Na manuskrypcie znajdowało się bardzo wiele symboli egipskich, hebrajskich, ale również zapisanych w symbolice brazylijskiej Makumby, czyli religii podobnej do karaibskiego Wudu.

Od tego momentu nasz Corto zaplącze się w metafizycznej i szamańskiej oraz szpiegowskiej intrydze, w której nie raz będzie musiał ratować własną skórę, ale także skórę przyjaciół. W tym burzliwym czasie pozna niejaką Złotoustą i Morganę Dias Do Santos, a dzięki tym paniom, obdarzonym między innymi darem jasnowidzenia, pozna historię własnej rodziny, w tym matki - słynnej wiedźmy cygańskiej.

Na marginesie - już wiadomo, po kim Corto ma takie zamiłowanie do złotego kolczyka w uchu i zabawy kartami, a jeszcze do tego jest charakternym gościem, co rusz pokazującym rogi, ale i prawdziwe męstwo, a przy tym ma jeszcze czas na papierosa i sarkastyczną pointę, a nawet zabawę. Corto na pozór olewa wszystko i jest wyrachowany, a jednocześnie jest szlachetny i szczodry (co zauważysz w ocenianym albumie). Corto jest graczem i kombinatorem obdarzonym charyzmą. Corta nie da się nie lubić , gdyż jest przypadkiem niezwykłego galimatiasu w charakterze oraz uroku, którego nie ujmiesz w ramy. Z tego powodu nasz chojrak zapętli się w brazylijską rozgrywkę rewolucyjną (związaną również z Atlantycką Kompanią Transportową), a nie dość tego powrócą do niego dawne sprawy i demony. Nasz kapitan wplącze się w poszukiwania skarbu legendarnego pirata Czarnobrodego, a w końcu wyląduje na wyspie, na której znajduje się legowisko gangu Ewangelistów.

Tak pokrótce można przedstawić fabułę tego przygodowego albumu, aczkolwiek mocno osadzonego na podstawach historycznych. Albumu, gdzie fikcja łączy się z prawdą, gdzie co rusz pojawiają się znane osoby, wojskowi, podróżnicy, albo literaci, lub ich dzieła. Po raz kolejny w scenariuszu pojawia się ogrom wydarzeń, gdzie Corto zostaje wciągnięty w niezłą szkatułkową pierepałkę. Parafrazując to zaledwie czubek góry przygód z tego co go jeszcze czeka w przyszłości, w tej części wypije morze rumu i zrobi niezły kilometraż, czyli przemierzy ponad połowę morskiego wybrzeża Ameryki Południowej. Parafrazując po raz ostatni - „Hej, ha! Kolejkę nalej! Hej, ha! Kielichy wznieśmy! To zrobi doskonale...” na Corta Maltese morskie opowieści.

Jest coś niezwykłego w tych historiach wymyślonych przez Hugona Pratta. Jest coś wciągającego w tych historiach, nawet po tylu latkach, a co pozwala odbierać ich przekaz nadal ze świeżością i lubością w czytaniu. Czytasz i nie możesz oderwać się. Pochłaniasz każdą planszę, każdy kadr, każdą mapkę i zachłannie chwytasz ten klimat swarliwych opowieści.

Czasem jest on ukryty pod obrazami charyzmatycznych postaci i ich przygód, a czasem, gdy usłyszysz przezabawne i przedniej marki dialogi, a czasem w tej chwili pozornego chaosu, albo w momencie, gdy Corto odpoczywa w swoistej melancholijności i ma wszystko i wszystkich gdzieś! Przykłady można mnożyć, ale ten harmider jest pierwszorzędnie esencjonalny i wiarygodnie podany w tej awanturniczo-przygodowej historii. Co rusz będzie Cię zaskakiwać zabawna i ironiczna warstwa dialogowa. Corto w tej aparycji wyróżnia się tle innymi komiksowych postaciami, zaś ta powieść graficzna co rusz zaskakuje, ale wyłącznie w sposób pozytywny. W tym właśnie tkwił geniusz Hugonna Pratta, iż z jakże wyeksploatowanych tematów, a zarazem mądrze nawiązując do słynnych dzieł światowej literatury i w prowadzając w narrację swoiste kalki z powieści przygodowych - ON - stworzył coś autorskiego, nowego, a tym bardziej relaksującego w czytaniu i oglądaniu.

Pratt podszedł do tematu po mistrzowsku i spiął wszystko tyloma genialnymi klamrami - pomysłowymi zarówno w warstwie fabularnej jak i wizualnej. W szczególikach – odnosząc się do oprawy graficznej - prezentuje się (nadal) uroczo i zbudowana jest na charakterystycznej dla niego jednowymiarowej czytelnej kresce. Bez kozery, ale po tylu latach ten klasyczny sposób prezentacji i układu planszy i poszczególnych kadrów nadal ma moc, a nawet dodane kolory, które na potrzeby tej edycji wykonała Patrizia Zanotti (z błogosławieństwem samego Pratta), tym bardziej potęgują klimat wspomnianych już morskich opowieści.

Na marginesie. Hugo Pratt kontynuował prace nad Corto Maltese przez 25 lat, w czasie których stworzył dwanaście obszernych tomów cyklu, zaś w 2015 roku serial reaktywowano i od trzynastego tomu (pt. „Pod słońcem północy”) jej tworzeniem zajęli się Ruben Pellejero oraz Juan Díaz Canalles. Egmont ma zamiar wydać wszystkie w ciągu maksymalnie trzech lat.

Prawie na sam koniec, a odnosząc się do edycji. Zadbano o każdy element rzemiosła, a pierwszy tom i drugi mają ten sam format i ten sam standard. Jest więc: twarda oprawa, papier kredowy (ślicznie pachnący farbą drukarską), zaś w środku najlepszej jakości materiały do wydruku, czyli nie ma pikselozy. Autentycznie także tutaj nie ma się do czego doczepić.

Podsumowując! W tym roku przypada pięćdziesięciolecie powstania serii o przygodach Corto Maltese. Uczciwie stawiając sprawę, ten cykl autentycznie nie zestarzał się! Nie traci ramotką zarówno warstwie fabularne i graficznej. Hugo Pratt (1927–1995), znany polskiemu czytelnikowi z pierwszorzędnych albumów „El Gaucho” oraz „Indiańskie lato” oraz Patrizia Zanotti - pokazali, jak tworzyć ponadczasowe i klimatyczne (marynistyczne w kolorystyce i nie tylko) seriale awanturnicze.

Lektura drugiej części przygód Corto Maltese wciągnie Cię jeszcze bardziej niż poprzedniej, a głód przeczytania kolejnych, a jak najszybciej trzeciej, będzie przeogromny! Nie ma się co dziwić, że zakochał się w tym klasyku Umberto Eco! Przekonaj się i Ty! Gwarantuje, że nie zawiedziesz się! Świetna dzieło!

Gorąco polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
25.06.2017, 11:01

Album "Pod znakiem Koziorożca" – drugi z serii o perypetiach Corto Maltese – do tej pory nie był znany w Polsce. Premiera cieszy. Mniej cieszy fakt, że to premiera kolorowej wersji dzieła Hugona Pratta.

Fenomen komiksu Pratta polega wszak na prostocie. Ot, kilku bohaterów – z Corto na czele – przemierza lądy i oceany tułając się po naszym globie. W "Pod znakiem Koziorożca" błąkają się w okolicach Gujany Holenderskiej i Brazylii. Dla porządku - miejsca to m.in. Paramobiro, Bahia, rzeka Xingu, plaża Itapoa, wyspa Marajo czy Saint Kitts. A zaczyna się - jak to u Pratta - niewinnie.

"Cotro Maltese wylegiwał się na werandzie pensjonatu należącego do kobiety o imieniu Java. Już na pierwszy rzut oka było widać, że Corto zalicza się do ludzi nazwanych wybrańcami losu. Spokojnym ruchem zapalił cienkie cygaro, jakimi lubią się delektować mieszkańcy Brazylii i Nowego Orleanu. Zachowywał się tak, jakby grał przed niewidzialną publicznością. Jednak przedstawienie zostało przerwane..." Tę błogą ciszę przerwało wejście na "scenę" profesora Steinera. Pozbawionego głębszego sensu życia pijaczyny. A chwilę później nieopierzonego jeszcze młokosa - Tristana. To oni sprawią, że w głowie Corto rozpalą się myśli o zaginionym skarbie z "Fortune Royale", ale także o zapomnianym kontynencie Mu. Takiej mniej rozpowszechnionej Atlantydzie. Tristan to spadkobierca po właścicielu Atlantyckiej Kompanii Transportowej Bantama. W Ameryce Południowej ma siostrę - Morganę. Fakt, z drugiego związku ojca, stworzonego już w nowym miejscu, ale... Siostra to siostra.

Osadzenie akcji na kontynencie południowoamerykańskim pozwala autorowi żonglować w scenariuszu wierzeniami Indian, czytaniem z ognia, wróżeniem z kart (inne karty znaczą miejsce zachowania skarbu), ale też scenami snów, w których pojawiają się piramidy. Czas - rok 1916 - pozwala z kolei wrzucić do worka Aliantów, Niemców oraz lokalsów walczących o swoje prawa. Gdzieś przewijają się też nawiązania do konkwistadorów, a także kolejne grupki zbirów próbujące zabić Tristana. Ameryka Południowa dalej też autorowi jeszcze jedną możliwość - wykorzystanie do scenerii niezwykłego środowiska naturalnego.

Na kartach komiksu Pratt odkrywa kilka faktów z życia Corto. Dowiadujemy się np., że jego matka to Nina, cygańska wiedźma z Gibraltaru, zaś ojciec to marynarz z Kornwalii, za którym popłynęła ona na Matlę. Więcej szczegółów mogłaby zdradzić "Złotousta" z plaży Itapoa, ale... Corto ucina jej wywody. Ale może kiedyś będzie nam jeszcze dane jej kolejne spotkanie? Wszak Pratt lubi wracać do raz wprowadzonych na karty komiksu bohaterów.

Można rzec, że "Pod znakiem Koziorożca" to zwykła, klasyczna przygodówka ze zmieniającymi się krajobrazami. Podobnie jest w przypadku jedenastu pozostałych albumów w serii. Tylko tle? W przypadku serii Hugona Pratta aż tyle! Lektura serii to czysta przyjemność. No prawie. Do kadzenia dołożę łyżkę dziegciu. Bo i jest za co. Czarno-białe plansze Pratta zniszczyła kolorystyka, jaką zlecono Patrizii Zanotti. A tę wersję publikuje obecnie Egmont Polska (dla przypomnienia – przed dekadą z hakiem wydawnictwo Post wypuściło na nasz rynek pięć czarno-białych albumów z Maltańczykiem w roli głównej, nie dbając przy tym o kolejność; edytor zakładał, że prędzej czy później i tak wyda komplet 12 albumów - nie wyszło mu).

Egmont serię wydaje od początku. Ale w wersji, która odbiega od oryginału. Tak jak pisałem przy okazji recenzji albumu z jedynką na grzbiecie, kolor zabił ducha oryginału. Pozbawił kadry przestrzeni, pola do własnej interpretacji. "Corto Maltese" w wersji 2.0 jest po prostu brzydki... W dodatku można odnieść wrażenie, że kolorysta pracował w oderwaniu od scenariusza. Niebieskie niebo w nocy? Takie babole zdarzają się w "Pod znakiem Koziorożca". Niestety. Co będzie dalej? Jeśli będzie tak samo źle, obiecuję już nie pastwić się nad kolorystką. Jeśli gorzej? No cóż...

autor recenzji:
Mamoń
04.05.2017, 21:06

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[440]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1014]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2366]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 4711516
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 4711516